Previous    Next

Końcówką sierpnia ruszyłam do Włoch, a konkretniej na bajeczną Sardynię. W 8 dni udało nam się objechać wyspę naokoło. Plan wydaje się dość intensywny i taki był, ale wyspa zachwyca różnorodnością i przy dobrej organizacji i wynajętym samochodzie można naprawdę sporo zobaczyć.

1 DZIEŃ

Cagliari

Pierwszy dzień po przylocie był zarezerwowany na stolicę wyspy. Przyjemne miasteczko bez ogromnej ilości zabytków- wręcz można je policzyć na palcach jednej ręki, ale bardzo malownicze. Polecam powłóczyć się uliczkami- szczególnie w starszej części - Castello. Usytuowane jak mówią na 7 wzgórzach. Piękne widoki w szczególności z Bastionu St Remu oraz z murów obronnych. Byłam pozytywnie zaskoczona i zdecydowanie nie żałuję dnia w Cagliari.

2 DZIEŃ

Porto Giunco, Costa Rei, Spiaggia di Portu de S'Ilixi, Gorroppu, Orgosolo, Oliena

Z rana ruszyliśmy na wschód wyspy. Sardynia słynie z pięknych plaż- na naszej liście było całe mnóstwo do zobaczenia, a że pogoda dawała się we znaki ( 37 stopni ) to jeździliśmy od plaży do plaży. Tutaj naszym faworytem okazała się Spiaggia di Portu de S'Ilixi. Urocza plaża w skład, której wchodziły 2 zatoczki. Do wielu miejsc wybranych przez nas nie prowadziła asfaltowa droga. Na wieczór chcieliśmy wybrać się do najgłębszego wąwozu w Europie. Tutaj jednak nie byliśmy zbyt dobrze przygotowani- od parkingu do wąwozu idzie się 2h w jedną stronę, a wejście do samego wąwozu jest zamykane tak, aby zdążyć wrócić przed zachodem słońca. Jeśli ktoś chce pokonać tą trasę- najlepiej z samego rana. Należy być przygotowanym na trekking. Smutna, że wąwóz okazał się nie dla nas, zmieniłam trasę i trafiliśmy do Orgosolo. Miasteczko bardzo przeciętne gdyby nie to że słynie z niezliczonej ilości street artu- ja lubię street art, dlatego też się tam znalazłam :) Dosłownie każdy budynek zdobi jakiś “obraz”.

3 DZIEŃ

Parco Nazionale del Golfo di Orosei ( wypłynięcie z Cala Gonone), Porto Rotondo

Trzeci dzień miał być wisienką na torcie- bo przecież zaplanowany był rejs do Parku Narodowego Di Orosei, łódkami wzdłuż bajecznego wybrzeża można dotrzeć do podobno najpiękniejszych plaż na wyspie. Nie zrobiliśmy najdłuższej trasy za “jedyne” 50 euro. Sama podróż łodzią bardzo przyjemna. Zatrzymaliśmy się po drodze w 2 miejscach, gdzie można było wysiąść i popłynąć inną łodzią ( dostaliśmy rozkład jazdy ). Warto wypływać z miejscowości Cala Gonone- jest to port najbliżej Parku Narodowego. My niestety na początku trafiliśmy do innej miejscowości, skąd płynęlo się dłużej, a ceny były wyższe. W końcu dopłynęliśmy za to do najbardziej znanej Cala Luna - plaża piękna, bardzo piękna, ale nie uznałabym jej za najpiękniejszą na wyspie. Generalnie przez covida nie było wielkiego ścisku na plażac, a najwięcej turystów było z Włoch. Po półdniowej wyciczce ( każdy może zdecydować o której chce wracać - łódki kursowały co 1h ) postanowiliśmy dalej odkrywać wyspę.

Na wieczór kierowaliśmy się już w kierunku Costa Smeralda- czyli Szmaragdowego Wybrzeża. Dlaczego Szmaragodowe? Przez kolor wody- która faktycznie ma niesamowity odcień. Miejsce uwielbiane przez najzamożniejszych. Takie włoskie St. Tropez. W centrum wybrzeża znajduje się Porto Cervo o którym jeszcze napiszę kilka słów. Na koniec dnia zrobiliśmy sobie spacer po Porto Rotondo. Nie potrafię opisać tego miejsca- to miasteczko trzeba po prostu zobaczyć. Spacerując po jego uliczkach miałam wrażenie, że wchodzę komuś do ogrodu. Co chwila wyłaniały się małe placyki, a gdzieniegdzie nad kanałami były poprzerzucane małe mostki.

To były 3 z naszych 8 spędzonych na wyspie. Zaraz zabieram się za opis kolejnych dni, a teraz zapraszam do oglądania zdjęć :)

Jeśli macie jakieś pytania śmiało piszcie! w.winkowska@gmail.com lub na Facebooku Weronika Winkowska Photography.